Dzisiaj chciałabym Was zapytać, czy
Wasze organizmy w mniejszym bądź większym stopniu stosują się do ogólnych
naukowych wytycznych. Kiedy kilka lat temu zaczęłam się interesować
biologicznym zegarem naszego organizmu zdałam sobie sprawę, że rzeczywiście pewne
rzeczy czy odruchy następują machinalnie, niemal automatycznie.
Ktoś mądry kiedyś gdzieś podzielił
zegar na 10 części, z którymi można polemizować chyba tylko na płaszczyźnie
droczenia się z nauką:)
... teoretycznie zapadamy w najgłębszy sen. W okolicach czwartej
mamy najniższą temperaturę ciała i łatwo zmarznąć nawet pod ciepłą kołdrą
(zauważam to u siebie, serio...). W tych godzinach najładniej pracują nam
płuca, oddychamy powoli, równomiernie. Najniższy poziom melatoniny, czyli
spokojne przygotowanie organizmu do pobudki zaczyna się w godzinach 3-4, to dlatego
często budzimy się o takich godzinach - przynajmniej mogę mówić za siebie, te
magiczne godziny jak 3:33 czy 3:30:) Jednak wczoraj przeczytałam, że
melatonina spada nieco później, koło godziny piątej, co nie zmienia faktu, że o
ósmej dawno jesteśmy obudzeni - teoretycznie. A nasze jelita zaiwaniają już
nawet od piątej rano!
Chyba większość ludzi jada je w takich porach, wstając później - nie mam już ochoty na śniadanie,
też tak macie? Kiedy zdarza mi się w niedzielę wstać po
godzinie 10, to wolę już poczekać na obiad^:) Kolejne godziny to najlepszy
moment na zachcianki na słodycze, czekoladę. Na mnie to nie działa, mój
organizm przyjmie czekoladę o dowolnej porze, nie jest wybredny. A Wasz?:)
Serce najlepiej pracuje od godziny 11
do 13. A od 13 do 15 jelito cienkie jest tak rozbuchane, że aż się rwie do
roboty! To też nasza pora obiadowa, chociaż ja mam ochotę na obiad tuż po
godzinie 12, rzadko jadam drugie śniadania, wolę od razu coś konkretnego. Z
posiłkiem możemy powiązać chęć krótkiej drzemki, tzw. regeneracyjnej - której
nie polecam:p zawsze czuję się po niej dwa razy gorzej. Próbowałam parokrotnie
podczas sesji, strata piętnastu minut:p
Na naukę, na ćwiczenia. Sama po sobie mogę powiedzieć, że najlepiej trenuje mi
się właśnie o godzinie 17. Układ krążenia i mięśnie są wydolne chyba
najbardziej w ciągu dnia, więc aż żal nie skorzystać!:)
A znacie to? Jak byłam mała i
chorowałam, to zawsze wieczorami - tak koło godziny 19 - widząc podwyższoną
temperaturę moja Mama zawsze mówiła:
a ja nie rozumiałam... teraz już wiem, że tak po prostu jest i kropka!
Około 21 organizm
zwalnia, przechodzi w swój prywatny 'stand by', obniża sobie
ciśnienie i włącza melatoninę.
***
To oczywiście ogromny skrót
naszego zegara. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak w nas to wszystko
elegancko śmiga! Nawet o tym nie myślimy, a wszystko hula jak w zegarku (sic!).
I to jest kolejny element układanki do obrazka pt. doceniajmy własne zdrowie,
bo jeśli żyjemy sobie po prostu z dnia na dzień, nie odczuwając większych
dolegliwości - to naprawdę jest wielkie szczęście i fajnie to sobie uświadomić,
nie uważacie?:)
a jak jest u Was? Zjecie
śniadanie nawet o godzinie 13, jeśli tylko obudzicie się późno - czy wolicie
pominąć ten posiłek i przejść do obiadu? A o której najlepiej Wam się
biega/jogginguje/trenuje? A drzemki? Uskuteczniacie czy olewacie?:)
źródło: weheartit.com |
coś w tym jest :)
OdpowiedzUsuńWidziałam wczoraj ten zegar biologiczny! :) To nieprawdopodobne jak nasze organizmy są zbudowane, jak pracują, wiedzą kiedy co mają robić :D
OdpowiedzUsuńTeż mam te pobudki między 3-4 nad ranem.. już teraz wiem skąd to się bierze :) A drzemki czasem tak, zależy od dnia i ciśnienia:)
A co do obiadu to też czasami nie jem drugiego śniadania, tylko coś konkretniejszego, ale tak ok. 13 :)
drzemka codziennie! obowiazkowo! moj dzien zaczyna sie intensywnie o 5:20 także około 17:30 jest połgodzinna drzemka ! i ten czas jest błogiiiiii
OdpowiedzUsuńu mnie jest zupełnie inaczej... śniadania jem wcześniej niż 7 czy 9, bo o tej godzinę już ruszam do szkoły, a z przyzwyczajenia nawet w weekendy wstaję wcześnie :) jednak jeśli chodzi o popołudnie to fakt, że wtedy najlepszy czas dla mnie na naukę do szkoły, w nocy nie potrafię.
OdpowiedzUsuńdrzemek w ciągu dnia nie ma u mnie ani jednej.
ja koło 3 to zawsze na siusi biegam.. :D Znacz nie zawsze no ale...
OdpowiedzUsuńI nauka najlepiej idzie mi popołudniu albo rano, ale nie wieczorem, ooo nieee!! :(
:)
Bardzo ciekawy ten artykuł :)
o 3 zdarza mi się przebudzić fakt :) ale wstaję o 5 i rano najbardziej lubię uprawiać sport... w sumie popołudniu też lubię, ale rano mam mnóśtwo energii:)
OdpowiedzUsuńśniadanie obowiązkowo, nie wyobrażam sobie opuścić tego posiłku :)
Mój organizm się wpisuje w taki zegar zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńMój organizm tak działa :D
OdpowiedzUsuńOprócz punktu z śniadaniami , ja muszę zjeść śniadanie ! Muszę nawet jak wstanę późno ... bo ogólnie to wstaje w wolne tak o 10-11 a obiady je się u mnie późno około 17 ;)
U mnie to działa, ale nie do końca :) bo zdarza mi się ćwiczyć i po 22, jeśli mam ochotę, a spałam dłuuuuugo i nie mam ochoty spać to czemu nie?:) Śniadanie zjem zawsze, ale wynika to z tego, że nie wstaję po 10. Kiedyś to był luksus na który teraz nie mam czasu :D
OdpowiedzUsuńdrzemek w ogóle nie potrzebuję, ale z tym ćwiczeniem i śniadaniem to prawda. wcześnie rano mam większą ochotę niż np. około 10:00. często nawet nie zdajemy sobie sprawy z niektórych rzeczy, ale to jest właśnie dzialanie zegara :D
OdpowiedzUsuńwzmianka o melatoninie przypomniała mi o pewnych wykładach na uniwersytecie które były bardzo... melatoninogenne ;)
OdpowiedzUsuńa mi się uczy najlepiej rano, wtedy jestem na pełnych obrotach. koniecznie po wczesnym śniadaniu ;)
OdpowiedzUsuńze śniadaniem to racja, po 10 też wolę już czekać na obiad :D co do uczenia to mi się uczyło dobrze przez cały dzień, ale wolałam to robić tak maksymalnie do 15 bo później to już mnie lenistwo ogarniało i robiłam to bo musiałam ;) a obiad jem zawsze między 14 a 15 ;p i wiem dlaczego budzę się w nocy :D
OdpowiedzUsuń