Powiem Wam jedno - to nie było takie proste!
O ile mieliście rację, że następnego ranka wystarczy go 'wyrzucić' z naczynia, o tyle techniczna strona tego całego 'wyrzucania' nie była mnie taka oczywista, przez to mój pudding wytoczył się raczej z miseczki, w dodatku na bok, stąd też dokonałam niewielkiego zniszczenia całości, kiedy wywracałam go z powrotem:p
Spokój, spokój, wielki spokój...
wizja puddingu WYTACZAJACEGO SIĘ z Twojej miseczki - bezcenna :D
OdpowiedzUsuńwszędzie te truskawy! skąd ja się urwałam, że jeszcze nie mam?!
Wdech, wydech... jeszcze więcej spokoju! :D
OdpowiedzUsuńkocham pudding z manny <3
Te kartki groźnie wyglądają! :D
OdpowiedzUsuńA puddingi uwielbiam :) Z sylikonowego łatwo wychodzi! Truskawki <3
nastepnym razem będzie lepiej :D A i tak preentuje się pysznie w towarzystwie truskawek, więc nie narzekaj ;D
OdpowiedzUsuńmm
OdpowiedzUsuńmiało być:mmm, wygląda smakowicie, ale skasowałam przez przypadek kawałek komentarza :) od pewnego czasu wchodzę tutaj, i coraz bardziej zachwycają mnie robione przez Ciebie zdjęcia :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńu mnie też dziś pudding :) może kiedyś zapuddingujemy razem?:D
OdpowiedzUsuńPuddingi są cudowne. Muszę sama spróbować, skoro to taka wesoła sprawa z wyrzucaniem go z miski :D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak pudding o poranku :)
OdpowiedzUsuńA tam, niczego mu nie brakuje :D
OdpowiedzUsuńzjadłabym go! :D
OdpowiedzUsuńja zawsze jak wyjmuję pudding, to wkładam najpierw miseczkę z nim do większego naczynia z gorącą wodą na chwilkę a potem ładnie sam wychdzi :)
OdpowiedzUsuńAle twój ślicznie wygląda!
Uwielbiam te z kaszy manny !
OdpowiedzUsuńNie mow, wyglada pysznie :)
tak czy tak wygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńeeee tam wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńAle bym zjadła taki pudding i to z truskawkami - rewelacja :))
OdpowiedzUsuńehhhhh akie u ciebie dobre rzeczy
OdpowiedzUsuńPozbieram od Ciebie te wywalające się truskawy :3
OdpowiedzUsuńte puddingi lubię choć rzadko przyrządzam , i zazwyczaj jem z naczyńka ;p
OdpowiedzUsuńHmm... Mi jakoś zawsze gładko wychodzi. Może był za rzadki? :)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej bardzo mi się podoba taki oprószony. ^^
dobrze, że w końcu spokój, należało Ci się!
OdpowiedzUsuńTo widzę, że 'pierwsze koty za płoty' :)
OdpowiedzUsuńNie ma co narzekać. Z truskafkonkami musiał smakować :D
Mniam i ja muszę go w koncu zrobić ;D
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Blog :)
sesja? Czy coś większego? (np. praca dyplomowa)
OdpowiedzUsuńbo u mnie licencjat ehhh :P