Myśląc ‘operacja plastyczna’ – ‘piersi’
są chyba jednym z pierwszych skojarzeń, jakie nasuwa się niemal automatycznie.
Dlaczego? Pewnie dlatego, że w latach ’90 co druga aktorka i piosenkarka mająca
duże i obfite piersi – nieistotne naturalne czy poprawiane chirurgicznie –
lądowała w worku z napisem „to ta, co ZROBIŁA sobie biust’. Mam wrażenie,
że w ostatnich latach ten trend nie tyle
minął, co przestał ludzi tak ekscytować.
I dobrze!
źródło: weheartit.com |
Niestety – w moim mniemaniu –
operacje plastyczne piersi kojarzą się także głównie z silikonem, który w
tajemniczy i legendarny już sposób ma eksplodować podczas lotu samolotem.
Oprócz uśmiechu na mojej twarzy takie uwagi nie wzbudzają we mnie żadnych
odczuć. Doskonale wiem, że plastyka piersi nie polega tylko na sztucznym
wypełnianiu celem powiększenia, ale także na usunięciu asymetrii czy
podniesieniu opadającego biustu.W dzisiejszych czasach
medycyna kryje nie takie tajemnice, dlatego nie uważam takiej operacji za szkodliwą
dla organizmu. Co więcej – i mówię to naprawdę bez chęci przypodobania się
komukolwiek – nie widzę nic złego w poprawianiu natury, o ile jest to krok
przemyślany, rozsądny, usprawiedliwiony czymś więcej niż kaprysem chwili czy
wewnętrzną potrzebą wydania kilku tysięcy na niesprecyzowaną przyjemność.
Pomijając bowiem kwestie
Amazonek, jest wiele kobiet, które będąc niewątpliwie atrakcyjnymi kobietami
mają kompleks – mniej lub bardziej uzasadniony – rozmiaru czy wyglądu swoich
piersi. Nie chciałabym je wszystkie szufladkować w jednej kategorii, którą
określić mogłabym mianem ‘rozkapryszonych bogaczek’ czy ‘próżnych księżniczek’.
Powodów podejmowania się plastyki piersi jest cała masa! W moim odczuciu
istnieje jednak różnica między takim zabiegiem a liftingiem twarzy. Nie można
wpaść w ton polegający na bagatelizowaniu takiej operacji i umniejszaniu jej
wagi do rozmiaru drobnej korekty, ponieważ jest to jednak regularna inwazja
chirurgiczna. Punktem obowiązkowym jest z pewnością wizyta u dobrego i zaufanego
specjalisty, który po gruntownym przebadaniu pacjentki będzie w stanie z
czystym sumieniem skierować ją na taki zabieg bez dostrzeżenia przeciwwskazań.
źródło: weheartit.com |
Spotkałam się również z opinią,
że kobieta powinna przed poddaniem się zabiegowi powinna przejść konsultacje
psychologiczne. Nie jestem zwolenniczką ani przeciwniczką takiego poglądu.
Kluczową wydaje się motywacja. Jeśli wygląd biustu jest obiektywnie nie do
przyjęcia, jeśli z jakichś powodów pozostaje on nieestetyczny, niesymetryczny,
nieregularny, nieproporcjonalny czy zniekształcony – nie powinniśmy dawać wyrazu
swojemu zdziwieniu, że kobieta pragnie poprawić naturę bądź naprawić wyrządzone
przez czynniki zewnętrzne szkody na swoim ciele. Jeśli zaś atrakcyjna kobieta upiera
się przy mocno zakrojonej interwencji chirurgicznej nie potrafiąc wyjaśnić
swojego stanowiska w racjonalny sposób – można co najwyżej zasugerować jej
poradę specjalisty psychologa, ponieważ problem może leżeć zupełnie gdzie
indziej – niekoniecznie w jej zdaniu niedoskonałej naturze. Wydaje mi się
jednak, że absolutnie nie można jej zakazać przejścia takiej operacji, o ile
oczywiście z medycznego punktu widzenia nie
występują szczególne okoliczności wyłączające jej zdolność do jej przejścia. A
co jeśli kobieta pragnie przejść zabieg pod presją partnera czy innej osoby
pozostającej w bliskim z nią związku? Również należy jej na to pozwolić,
sugerując uprzednio konsultację z terapeutą, bowiem tak poważna ingerencja w
ciało jest powinna nigdy być konsekwencją kaprysu innej osoby i jej
wyidealizowanego wizerunku.
OPERACJE PLASTYCZNE piersi nie należą oczywiście do zabiegów, na jakie może sobie
pozwolić każdy. Trzeba wziąć poprawkę na fakt, że przy ograniczonych funduszach
decyzja na taką operację jest naprawdę poważną inwestycją – jakkolwiek to
brzmi. Zaś przy nieograniczonym polu finansowania własnych przyjemności i zachcianek może stanowić
niebezpieczną pokusę poprawiania siebie w nieskończoność.
Żeby nie wyjść na pruderyjną, bez
wstydu powiem Wam, że mam mały biust J Patrząc na swoje
zdjęcia sprzed wielu lat i porównując siebie z czasów, gdy byłam
piętnastoletnim podlotkiem wnioskuję – o zgrozo! – że „miałam wtedy czym oddychać” i również bez wstydu przyznam się, że
chciałabym mieć tamten rozmiar piersi. Ponieważ jednak nie da się manewrować
swoją wagą ani proporcjami ciała wedle uznania, muszę zgodzić się na pewne
ustępstwa, które odbywają się między innymi kosztem mniejszego rozmiaru biustu…
:)
nie mam nic przeciwko...jeśli potrzeba powiększenia biustu wynika z jakiś racjonalnych pobudek...
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, będę tu zaglądał częściej:)
OdpowiedzUsuń