grillowana marchewka z brukselką, w czosnku, pieprzu i soli/ kotlety mielone w wersji tradycyjnej |
O rety, jak ja uwielbiam takie dodatki do obiadów! :) Poza tym zapach lekko przypalanej marchewki jest naprawdę smaczny...^ Stosunkowo spokojne przygotowania do nadchodzących dni oznaczają przystrojenie mieszkania, pozawieszanie lampek tu i ówdzie, obwiązanie łańcuchami wszystkich prętów, belek i wieszaków, gdzie tylko można je zawiesić, rozstawienie świątecznych świeczników i zrobienie dużego zapasu słodkich mandarynek.
No i oczywiście radia - obowiązkowego mieszkańca mojego domu i towarzysza codzienności!:)
A także mojego czarnego porcelanowego kota, którego dostałam w dzieciństwie pod choinkę właśnie, kiedy przechodziłam etap 'Mamo, Tato, kupcie mi kota', co lepsze - utknęłam na tym etapie do dzisiaj...
A historia piernika? To był wypiek pełen przeszkód, chociaż powód pozostał nieznany, najwidoczniej czasami człowiek powtarzając kolejny raz sprawdzony przepis musi się po prostu zapędzić w kozi róg.
Najpierw wrzucenie całej kostki masła i zorientowanie się, że to zdecydowanie za dużo dopiero w chwili, gdy połączone z miodem i przyprawą przyjemnie bulgotało w garnku.
przepiśnik mojej Mamy |
A potem beztroskie wbijanie jajek do miski i po wyjęciu miksera dopadające olśnienie, że najpierw trzeba ubić białka. Ekwilibrystka stosowana tj. oddzielenie żółtek od białej w sposób manualny - jednak się udało!:)
Połowa składników wylądowała bezpiecznie w zamrażarce, piernika z już gotowych składników nigdy nie jadłam, okaże się po świętach! Wtedy zapewne najdzie mnie kolejna ochota na to ciasto:)
Udanego poniedziałku - dla większości wolnego... :)
ja miałam etap w podstawówce -kupcie mi psa i marzenia się spełniły, dostałam na Boże Narodzenie w 2006 roku ;)
OdpowiedzUsuńdziś zrobię taki obiadek, moje smaki!
wolny poniedziałek i owocny w wypieki i inne ! :) tobie też miłego dnia :*
O kurcze! Kotek ze swoim "szalikiem" wygląda cudownie:D
OdpowiedzUsuńOj tam, ciasto na pewno wyjdzie/wyszło:D
Piernikowe przygoda :]
OdpowiedzUsuńA ten kotek jest przeuroczy :]
No i uwielbiam grillowaną marchewkę.
oh, pieczona/grillowana marchew to moja zguba. potrafię zjeść całą blachę (wcale nie mając dosyć!)
OdpowiedzUsuńdom, w którym źródłem światła są lampki, jest taki ciepły i miły :)
jestem totalnie zakochana w tym czarnym kocie <3 do twarzy ... do pyszczka! :)) mu w tym łańcuchu!
OdpowiedzUsuńuwielbiam grillowaną marchewkę! generalnie marchewka to jedno z moich ulubionych warzyw :)
OdpowiedzUsuńto na pewno przez to świąteczne szaleństwo! każdemu urywa głowę (oczywiście w przenośni.. :D)
te grillowane warzywa bardzo mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńa że trochę problemów było... dobrze, że się jakoś udało ;)
Coś czuję, że dziś na obiad dodatkiem będzie grillowana marchewka, wszak zajmuje ona połowę mojej lodówki - tatuś robi zapasy dla marchewkożercy, gdy ten na święta wraca do domu ... :)
OdpowiedzUsuńPyszny ten Twój obiadek :)) Wesołych Świąt :))
OdpowiedzUsuńhaha, przy pieczeniu się skup, a nie myślisz o niebieskich migdałach! ;) albo o świątecznej wyżerce ;p
OdpowiedzUsuńw sumie brukselkę jadłam raz, ale jakoś średnio ją lubię.
wspaniały dodatek do obiadu! w sumie mógłby to być mój obiad, tylko trzeba by pomnożyć składniki razy sześć i jestem w niebie!
OdpowiedzUsuńKotek z łańcuchowym szaliku jest cudny ;D a z przypaloną marchewką nie przesadzaj, bo to choć smaczne, nieszczególnie zdrowe ;)
OdpowiedzUsuńoo kurczę, jakie pyszności : )
OdpowiedzUsuńKotek śliczny, ale brukselce mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl