Zapamiętajcie sobie jedno:
nie wszyscy muszą umieć piec. Naprawdę nie wszyscy... :)
Pod ostatnim postem rozbawił mnie pewien komentarz o tym, że pokażę jak robić ciasto francuskie od podstaw. Jak już przestałam się śmiać - co nie jest przytykiem do autora, piszę to z czystą sympatią - to doszłam do wniosku, że gdybym miała wykonać ciasto francuskie sama w domu, to równie dobrze mogłabym planować wyprawę wpław przez Bałtyk do Skandynawii.
A biorąc pod uwagę moją głupotę i brak rozsądku w kwestii, którą zaraz opisze, to nawet nie byłby Bałtyk... tylko cały ocean:p
Tak czy inaczej, pomysł był dobry! Przepis był dobry! I rogaliki smakują też dobrze!
Problem jest w wyglądzie...
... już przestaliście się turlać ze śmiechu? :D Okey, już tłumaczę co się z nimi stało: po pierwsze rozwinęły się, po drugie spłaszczyły się, po trzecie nadzienie z nich częściowo wypłynęło.
A dlaczego?
Z porcji, jaką miałam ideałem byłoby wyprodukowanie czterech rogalików.
Ja postanowiłam zrobić szesnaście...^^ to musiało się tak skończyć i każdy, kto miał już do czynienia z ciastem francuskim na pewno by to przewidział. Na przyszłość będę wiedziała i ja:)
Nie zmienia to jednak faktu, że podzielę się z Wami moim przepisem na słodkie nadzienie, które można również wyjadać bez towarzystwa ciasta, bo jest pyszne♥, a potencjalnym chętnym do zrobienia rogalików przypomnę tylko, żeby zrobić cztery croissanty albo spróbować zwinąć ciasto w ciasny rulon i stworzyć ślimaczki.
Składniki:
pół kostki twarogu
kilka kostek czekolady mlecznej
opakowanie cukru waniliowego
jajko
mały jogurt naturalny/śmietana
Pamiętacie pierwszą zasadę wypieków z czekoladą?
Otwieramy...
... i kosztujemy, czy nie jest zepsuta:p
... można upewnić się dwukrotnie:)!
Jak już się upewnimy, szatkujemy kilka kostek, ewentualnie ścieramy ją na tarce.
Ser z cukrem i niewielką ilością śmietany lub jogurtu, czyli mój przysmak z dzieciństwa. Uwielbiałam! Mistrzem w robieniu takiej 'paciai' był i jest mój Tata.
Całe szczęście, że coś mnie tknęło i na blachę wyłożyłam trzy warstwy papieru do pieczenia...
... bo biorąc po uwagę fakt, że nadzienie wypłynęło z moich pseudo-rogalików, gdyby nie takie zabezpieczenie, blachę musiałabym mocno skrobać z tego nadzienia.
Ciasto francuskie oczywiście kupiłam:) I nie wstydzę się tego! Bo nie umiem piec, ani gotować na tyle, żeby robić wszystko sama i nie mam potrzeby się tego nauczyć, mam inne zalety:)
Jeden rulon ciasta to - jak wspomniałam - cztery rogale z nadzieniem serowym. Ewentualnie około 6 grubszych ślimaczków.
Wierzch rogalików smarujemy rozkłóconym jajkiem i posypujemy cukrem.
Pieczemy 20 minut w 200 stopniach C.
*
To był bad news.
Good news jest taki, że zrobiłam również ciasto francuskie w wersji wytrawnej, chociaż po wyjęciu słodkiej wersji zapragnęłam usiąść i zapłakać, to jednak zmobilizowałam się i stwierdziłam, że naprawdę niewiele mam do stracenia i gorzej nie będzie...
Zatem na udany wypiek zapraszam jutro!
*
Dziękuję Wam za odwiedziny i ściskam każdego z osobna! :)
a tam, nie wyglądają strasznie, a najważniejsze, że smakowały :)
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie ;-)
OdpowiedzUsuńO, to chyba o mój komentarz chodzi! Ale to nic złego - sama nie robię za każdym razem francuskiego ciasta od podstaw, a nawet częściej używam kupne właśnie ;)
OdpowiedzUsuń