Sałatka jarzynowa. Dziś chyba w większości polskich domów. Tradycja, która mnie śmieszy i której nie do końca rozumiem, ale doskonale pamiętam od lat, od wczesnych lat dzieciństwa. Zawsze gdzieś pomiędzy domowym pasztetem, domową bułką i sosem tatarskim.
W tym roku wyjątkowo bez takiego towarzystwa. Ale i tak w doborowym gronie!:)
Po raz pierwszy od nie-pamiętam-kiedy, w koszyczku wylądowała sklepowa babeczka.
Oczywiście ta od Sarzyńskiego! ♥
:)
U mnie salatka jarzynowa tez zawsze gosci :)
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńWesołych!
Mi się wydaje, że tu nie ma czego rozumieć. Nie ma w tym głębszej filozofii. Sałatkę się robi i tyle' :)
OdpowiedzUsuńMokrego Dyngusa :D