źródło: weheartit.com |
Dzień dobry!
Będąc w gimnazjum, większą część dni tygodnia zaczynałam lekcjami o 7:30. W liceum raczej odwrotnie, co zdecydowanie bardziej mi się podobało. Na studiach w gruncie rzeczy tylko na I roku miałam zajęcia na ósmą, co także szalenie mi pasowało. Kończąc ćwiczenia czy wykład nawet o wpół do dziewiątej wieczorem byłam bardziej zadowolona niż gdybym wstała rano i skończyła 'szkołę' o piętnastej, mając w zanadrzu wolne popołudnie.
Nawet nie chodzi o to, że długo śpię, bo wcale tak nie jest. Po prostu lubię mieć wolne poranki. Z własnej woli wolę wstać dwie godziny przed wyjściem, żeby się nie spieszyć. Spieszenie się jest dla mnie jedną z największych tortur, a spieszenie się rano to już cały dzień spisany co do minuty na stratę. Głupota, wiem.
Teraz charakter mojej pracy każe mi wstawać rano i wracać popołudniu/wieczorem. I generalnie to rozumiem... ale! czy Wy potraficie się w pełni skupić o ósmej rano? Mieć jasny, otwarty umysł, trzeźwe myślenie, być chłonnym na wiedzę, naukę, obowiązki?
Moim zdaniem, dzień 'pracujący' powinien zaczynać się o dziewiątej. I kropka!:) Pewnie nasza gospodarka mocno by na tym ucierpiała, ale na własnym blogu mogę napisać największą bzdurę, nie? :)
*
źródło: weheartit.com |
Coś w tym jednak jest, prawda? A jednak wolę poniedziałki od piątków.
*
Morelkęęęę? :)
*
Tymczasem wrzucam do torby ulubiony jogurt, jabłko i kaszę jaglaną z polędwiczkami w cytrynowo-czosnkowej marynacie z suszonymi pomidorami i natką pietruszki i uciekam w świat ludzi pracujących! :)
Niespiesznego poniedziałku!
Zdecydowanie popieram :D Wolę wolne poranki, spokojne, bez pędu niż wolne wieczory, zwłaszcza, że wieczorem nie umiem się uczyć. :P
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
o tak, spieszenie się rano to najgorsze, co może być. ja wstaję zawsze dużo wcześniej i mam przynajmniej wolne pół godziny o poranku! mogę w spokoju zjeść śniadanie, wypić kawę etc. :)
OdpowiedzUsuńNie lubię mieć na 8 rano, bo wtedy muszę wstawać przed 6, co jest największą katorgą na świecie.. optymalna godzina dla mnie na rozpoczynanie zajęć to 9 ;) całkiem popołudniu też nie lubię, bo wolę mieć jednak wieczór wolny ;)
OdpowiedzUsuńA ja zawsze będę uwielbiała piątki! Poniedziałki? Nigdy w życiu;P
Ja podobnie jak Ty wolę mieć na późniejsza godzinę ;)
OdpowiedzUsuńA morelką chętnie się poczęstuję :D
Ja ubolewam nad tym, że mieliśmy jeden raz w tygodniu na dziesiątą, a parę osób się zbuntowalo i znów jest na dziewiątą. Godzina snu więcej, a tyle radości. Popieram Twój postulat.
OdpowiedzUsuńObiad zapowiada się obłędnie :)
OdpowiedzUsuńSama zaczynam funkcjonować dopiero ok godziny 10-11, do tego czasu pełnię w szkole tylko funkcję czysto dekoracyjną :)
Nie lubię się spieszyć, ale... mimo wszystko wolę wstać rano i mieć wolne popołudnie. Jakoś tak jestem z tych co wolą rano odbębnić i cieszyć się późniejszą wolnością niż rano odsiedzieć :D
OdpowiedzUsuńja lubię spać i lubię mieć długie, leniwe poranki - po prostu, czas dla siebie i na smaczne śniadanie i zajrzenie w wiadomości itp. :) dlatego też staram się tak zorganizować sobie czas :)
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o start nauki czy pracy to zgadzam się -dobrze by było tak od 9 zaczynać :)
dooobra.. nie lubię spać, na prawdę! Wstaję zawsze o 7... nigdy później, ale nie nastawiam zegarka-mam taki wewnętrzny.. :D
OdpowiedzUsuńCzasem się przerażam swoimi przyzwyczajeniami, ale z drugiej strony-mam przez to dłuższy dzień :)
A zmęczona nie chodzę :D
Powodzenia! A ten poniedziałek był tym razem cięzki, nie chciało mi się wracać do rzeczywistości.. :D
uwielbiam spokojne poranki :) i wiesz, tak jak sie zastanowiłam - fajnie by było zaczynać dzień pracy o 10. Mam mnóstwo energii rano (rano wstaję o 5 przed pracą robię trening, a potem już o 8 jestem na pełnych obrotach), ale fajnie by było jakbym mogła jeszcze na spokojnie napić się kawy w szlafroku, porozmawiać z moim Narzeczonym i wyciszyć przed cały dniem (tak jak jest w weekendy). Teraz nie ma na to czasu w tygodniu mimo wczesnych pobudek:).
OdpowiedzUsuńUwielbiam spać, ale to może dlatego, że nigdy się nie wysypiam ;)) Jak mam wolne to wstaję później, ale tak przeważnie 6.30 pobudka :)
OdpowiedzUsuńAgatq, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award- zapraszam do wspólnej zabawy:), szczegóły tutaj- http://taste-eat.blogspot.com/2014/03/mia-nominacja-i-swietny-gadzet-kuchenny.html
OdpowiedzUsuńja mam zdecydowanie na odwrót- nie potrafię myśleć po południu. Zdecydowanie wolę wstać na 8 i wrócić koło 15 do domu. Teraz mam tak zajęcia, że niestety jest to niemozliwe, ale mam nadzieję że przyszły rok i przyszła praca sie do mnie dostosuje ;) poza tym nie ma to jak obiad zjedzony w domu, bez pośpiechu i wieczór z książką/ treningiem/ znajomymi czy laptopem!
OdpowiedzUsuńJa działam rano, po południu jestem już padnięta. Do pracy chodzę na 7, wstaję o 5.30 i to jest dla mnie najlepsze :)
OdpowiedzUsuńwww.brulionspadochroniarza.pl