Tak to jest, kiedy mylą się porzeczki z jagodami.
Odkrywając uroki letnich owoców, czując się jak dziecko, które powraca do życia i uczy się smaków na nowo, chwyciłam garść porzeczek i ochoczo wsunęłam do buzi! Yyy... Samej przed sobą głupio było wypluć, więc połknęłam, ale nie odnotowałam tej chwili wyjątkowo pieczołowicie... Dodałam do śniadania, do drugiego śniadania.... Okey. Nie to nie. Ostatecznie nie muszę lubić wszystkiego, prawda :)
Porzeczki skończyły zatem swój niesmaczny żywot w garnku, dusząc się razem z wiśniami i malinami. Utworzyły pyszny (sic!) dżem, który w ilości czterech smakowitych słoiczków dumnie prezentuje się w lodówce, a porzeczki w przetworach zdecydowanie toleruję!:)
Tymczasem jutro zapraszam Was na wycieczkę po mojej okolicy, z której wyprowadzać się będzie ciężko i smutno...
... reszta jutro:)
Zabiorę Was w moją ulubioną prawie codzienną trasę marszową!
Piąąąąteczek!
:)
Uwaga! Uśmiech!^^:)
za czarnymi porzeczkami również nie przepadam, ale czerwone i białe to moja miłość :D
OdpowiedzUsuńo tak, ja też zdecydowanie wole czerwone, ale słoiczek Twojego dżemiku bym porwała ;D
OdpowiedzUsuńA ja właśnie za czerwonymi i białymi nie przepadam, ale czarne są cudne :D
OdpowiedzUsuńczekam na jutrzejszą wycieczkę! :))
OdpowiedzUsuńśniadanie pyszne jak zwykle!:)
w ogóle nie przepadam za porzeczkami :) i czekam na jutrzejsze zdjecia :)
OdpowiedzUsuńUśmiech jest, ja czerwone porzeczki lubię ^^ miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńoj tak, porzeczki mają specyficzny smak, też nie pałam do nich jakąś ogromną miłością ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się wycieczki :D
OdpowiedzUsuńkocham porzeczki i maliny, dla mnie to świetne połączenie:)
OdpowiedzUsuńJa tam porzeczku dosyc luubie :D
OdpowiedzUsuńja też nie przepadam za porzeczkami, nawet ich jeszcze nie kupiłam w to lato :) ale zemy mi smakują ;d
OdpowiedzUsuńczekam na ciekawą wycieczkę ;)
Zgadzam się, czarne porzeczki nadają się tylko na dżemik i inne przetwory. Ja zrobiłam dżem rabarbarowo-porzeczkowy :) :):)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię porzeczki. Szczególnie te "swoje", z ogródka. (No grzech nie zjeść, kiedy siedziałaś na polowym taboreciku przez pół dnia skubiąc żmudnie małe, kolorowe kuleczki ;) :D)
OdpowiedzUsuńCzekam na wirtualną wycieczkę i wiem co czujesz - mam za sobą dwie przeprowadzki, także...
Pozdrawiam :)
Ja chyba też nie przepadam za tymi owocami, trochę są jak dla mnie za bardzo kwaśne i takie ostre, przede wszystkim za miast tych owoców wolę borówki i maliny :)
OdpowiedzUsuńPo za tym nie wybrzydzam w pozostałych owocach :)
Nie lubię czarnych, fuuuj :D Czerwone jeszcze jakoś ujdą :) Dobrze, że zrobiłaś z nich pożytek i ugotowałaś pyszny dżem! <3
OdpowiedzUsuńChętnie obejrzę Twoją okolicę :)
uśmiecham się, uśmiecham :)
OdpowiedzUsuńi czekam na wycieczkę po okolicy :)
a ja się w tym roku przekonałam do porzeczek :) z czymś słodkim smakują w sam raz!
OdpowiedzUsuńTak tak :D Ciekawe są takie wycieczki, czekam z niecierpliwością :) Porzeczki czarnej samej nie lubię ale dżem czy sok domowy to jest to!
OdpowiedzUsuńKusząca :D A dżem to bym porwała ;)
OdpowiedzUsuń