Dwa dni temu postanowiłam zacząć wszystko od początku. Zmianę koloru włosów można potraktować jako skromne preludium.
Ja - urodzona blondynka - przez całe lata marzyłam o zdecydowanym kolorze na włosach. Moja Mama dała mi wyraźne pozwolenie na farbowanie dopiero po maturze. I co zrobiłam po maturze? Przefarbowałam włosy na czerwono po to tylko, że samej sobie udowodnić, że mam jaja. No i miałam. Wychodząc z wnioskami dalej posunęłam się do przekonania samej siebie, że marzy mi się ciemny brąz po to tylko, aby osiągnąwszy ciemny brąz stwierdzić, że jest za mało ciemny i potrzebny mi ciemniejszy. Okazało się jednak, że ciemniejszy jest już tylko czarny. Zachwycona swoimi czarnymi włosami istniałam sobie ostatnie trzy lata, aż postanowiłam... dokładnie w piątek - że pora powrócić do korzeni, a nawet pójść dalej!
Marzy mi się teraz jasny, jasny, jaaaasny blond. Nie mam zielonego pojęcia jak z jednej skrajności przejść w drugą, ile to będzie trwało i kosztowało nerwów i strachu, ale mając najwspanialszą fryzjerkę w Lublinie, która zna mnie prawie piętnaście lat, niczego się nie boję!
A tę piosenkę lubię!:)
nie szkoda ci tak niszczyc włosów?
OdpowiedzUsuńNiszczeniem byłoby domowe farbowanie i zdejmowanie koloru:) robienie tego u profesjonalisty nie przyniosło mi szkody, niedawno byłam nawet u dermatologa, żeby spojrzał na mnie gruntownie i ocenił stan włosów na bardzo dobry:)
OdpowiedzUsuńz zdjęć zawsze kojarzę Cię w czarnych włosach i jestem bardzo ciekawa jak wyglądasz w blondzie :)
OdpowiedzUsuńZdradz, ktora to fryzjerka :)
OdpowiedzUsuń