wtorek, 1 października 2013

vol. 258^^ duszony indyk.

 podudzie indycze w marynacie z sosu sojowego i octu balsamicznego, z dodatkiem ziół prowansalskich.  
Jak tam Wasze zdrówko? 
Wszędobylskie wirusy obudziły się po upalnym lecie i dopóki nie chwyci nas sroga i mroźna zima, będą się żywiły dowoli naszymi organizmami! 

Kolejny dzień z gatunku 'druga zmiana'. Do południa wolne, popołudniu witaj zakorkowane miasto i tzw. sprawy do załatwienia... Wczoraj stojąc w olbrzymim korku rozejrzałam się dookoła i jak okiem sięgnąć - samochody. Ktoś, kto ma klaustrofobię chyba nie czułby się dobrze w takiej sytuacji... 
Na szczęście sam tłok na ulicach mnie nie denerwuje, ani trochę. Bo w końcu społeczeństwo się bogaci, coraz więcej samochodów!:)

A teraz będzie ich jeszcze więcej, bo dzisiaj do miasta przyjechało na naukę kilkadziesiąt tysięcy studentów....

PS. wczorajsza 'literówka' z datami to istna Freud'owska pomyłka!:)))

17 komentarzy:

  1. Odpukać jeszcze mnie nic na szczęście nie dopadło ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już na szczęście przegoniłam wirusy :) Tradycyjnie mnie dopadły na samym początku chłodnych dni, ale mam nadzieję, że już nie będą wracać!
    Też dzisiaj mnie czeka popołudniowe, studenckie szaleństwo, zajęcia do wieczora, ale przynajmniej pogoda ładna! :) Więc czeka mnie wieczorny jesienny spacer, a ja tak bardzo to lubię! Miłego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ja niestety poległam - siedzę w domu i próbuję wrócić do formy w ekspresowym tempie, bo szkoda takiej pięknej jesieni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się wlaśnie wkurzam na spóźnialskiego ktosia i czekam na kawę,potem sprawunki i znowu idę na kawę.

    Wirusy się kręcą,ale staram się im kosze dawać jak leci! Niech spadają.

    Smaczny obiadek miałaś! Też chcę taki!;)

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo...zjadłabym takiego indyczka (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie niestety złe wirusy dopadły, ale walka powoli się kończy z wynikiem 2:1 dla mnie :)

    Ale narobiłaś mi ochoty tym soczystym kawałkiem mięsa. Bezapelacyjnie dzisiaj będzie mięsny obiad!

    OdpowiedzUsuń
  7. Podudzie indycze, chyba najlepsze mięso z indyka ! Uwielbiam :)
    O zdrówko dbamy ! Nie dajemy się wirusom :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdrówko dobrze, nawet bardzo :) Jak raz wyzdrowiałam, tak już mam nadzieję, że nie zachoruję przez wiele miesięcy.
    Smakowity obiad, zjaadłabym. Tak mi się teraz robić nie chce...

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam z czasów studiowania zakorkowany Lublin, zawsze klęłam pod nosem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. w marynacie z sosu sojowego - tyle mi wystarczy by wiedziec, że na pewno by mi smakowało;)

    mnie wirusy na szczęście już opuściły. 2 tygodnie chorowania wystarczą;)

    OdpowiedzUsuń
  11. o mamo, co za obiad! aż zrobiłam się głodna *-*
    zdrowie bardzo dobrze! szybko udało mi się uporać z chorobą, trzeba dbać o siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. moje zdrówko jeszcze się jakoś trzyma, choć w sumie ledwo :c
    ach, muszę sobie zaserwować taki obiadek :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja jestem przeziębiona już 2 tydzien, nic miłego:(

    OdpowiedzUsuń
  14. mnie na szczęście jeszcze nic nie złapało :)
    ale obiad to wygląda pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj szaleją te wirusy :( Mnie gardło strasznie boli :(( Indyk rewelacyjny zszamałabym takiego :))

    OdpowiedzUsuń
  16. raz miałam okazję jeść mięso w sosie balsamicznym-zaaakochałam się <3
    ale nie kupowałam, nie robiłam-nie wiem, który dobry :O
    A ty od wirusów trzymaj się daleko, odpychaj :)

    Taa.. czasami się zastanawiam, czy ludzie gdyby inwestowali pieniądze w dzieci a nie samochody czy przyrost naturalny byłby istotnie większy :D

    OdpowiedzUsuń
  17. moje zdrówko jakoś wytrzymuje... eeh a obiadek super jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że wpadłeś. Mam nadzieję, że odwiedzisz mnie ponownie:)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...